Początek XXI wieku nie zwiastował katastrofy. Owszem, był 11
września, była dot-com bubble,
ale mimo tego nastroje były optymistyczne. Trwający od końca lat 80-tych XX
wieku okres "Great Moderation",
charakteryzujący się niską inflacją, przewidywalną polityką gospodarczą oraz
niewielkimi wahaniami koniunktury, stwarzał światowej gospodarce idealne
warunki do rozwoju – przedsiębiorstwa skłonne były do zaciągania pożyczek i
podejmowania większego ryzyka. Niektórzy przedstawiciele środowisk akademickich
także wyrażali swój optymizm w stosunku do przyszłości, czego najlepszym
przykładem są słowa Roberta Lucasa wygłoszone w 2003 roku dla American Economic
Association: „główny problem, jakim było zapobieganie depresjom, został na
dobrą sprawę rozwiązany i jest to rozwiązanie na wiele dekad”.
Nadejście kryzysu finansowego przewidziało niewielu
ekonomistów i analityków. Pozostała większość ignorowała liczne sygnały
zwiastujące jego nadejście. Bezpośrednio przed wybuchem kryzysu wiele
prominentnych figur świata finansów zdawało sobie sprawę z tego co nadchodzi, jednak
na jakiekolwiek działania było już za późno. Po kilku miesiącach zawirowań na rynkach
finansowych świat pogrążył się w najdłuższej od czasów II WŚ recesji.
Gdy w czerwcu 2009 roku National Bureau of Economic Research
ogłosiło koniec recesji, świat odetchnął z ulgą. Spokój jednak nie trwał długo –
na powierzchnię wypłynęły informacje na temat fatalnej sytuacji fiskalnej w
strefie euro. Grecja i Irlandia znalazły się na pierwszych stronach gazet,
następnie zwrócono uwagę także na Portugalię, Hiszpanię i Włochy. Wkrótce potem okazało
się, że problem nie dotyczy tylko PIIGS’ów - w rezultacie prób postawienia swoich
gospodarek na nogi, zadłużenie większości państw rozwiniętych istotnie
zwiększyło swoje rozmiary. Karuzela wydarzeń nabierała coraz większych obrotów:
problem pułapu długu w USA, wprowadzane przez kolejne rządy europejskie
programy oszczędnościowe, a kończąc na fatalnej sytuacji gospodarczej Grecji i protestach
nie zgadzającej się na cięcia wydatków ludności.
Obecnie jesteśmy w przededniu kolejnego przesilenia. Ważą się losy strefy euro, widmo kolejnej recesji staje się coraz bardziej realne (niektórzy są zdania, że wspomniana recesja już ma miejsce, jeszcze inni twierdzą, iż recesja po kryzysie finansowym tak naprawdę wcale się nie skończyła i trwa w najlepsze). Zawirowania i nagłe wahania nastrojów na rynkach stały się chlebem powszednim. „Obyś w ciekawych czasach żył” – złorzeczyli Żydzi. I żyjemy.
Ale zostawmy ten nad wyraz poetycki, a zarazem niezgrabny zarys sytuacji i przejdźmy do konkretów.
Obecnie jesteśmy w przededniu kolejnego przesilenia. Ważą się losy strefy euro, widmo kolejnej recesji staje się coraz bardziej realne (niektórzy są zdania, że wspomniana recesja już ma miejsce, jeszcze inni twierdzą, iż recesja po kryzysie finansowym tak naprawdę wcale się nie skończyła i trwa w najlepsze). Zawirowania i nagłe wahania nastrojów na rynkach stały się chlebem powszednim. „Obyś w ciekawych czasach żył” – złorzeczyli Żydzi. I żyjemy.
Ale zostawmy ten nad wyraz poetycki, a zarazem niezgrabny zarys sytuacji i przejdźmy do konkretów.
Celem niniejszego bloga jest relacjonowanie i analiza bieżących
wydarzeń oraz procesów mających miejsce w światowej gospodarce, a także na rynkach
finansowych. Na ich podstawie będę podejmował próby nakreślenia kierunków
rozwoju sytuacji gospodarczej.
Pojawiające się tu wpisy, co zrozumiałe, będą nacechowane subiektywizmem. By czytelnik miał
większą możliwość obiektywnego podejścia do opisywanych tu kwestii kluczowa
jest znajomość perspektywy z której spogląda autor – a jest to perspektywa
osoby nie związanej z rynkami finansowymi i ekonomią na płaszczyźnie zawodowej,
a także nie posiadającej formalnego wykształcenia ekonomicznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz